Nie ma stuprocentowej pewności co do daty śmierci Janusza Korczaka. Przyjmuje się, że jest to 5, 6 lub 7 sierpnia.
78 lat temu wielki człowiek, prawdziwy Przyjaciel wszystkich dzieci oddał życie idąc ze swoimi podopiecznymi do komory gazowej w Treblince.
Żył pięknie i odszedł pięknie – dodając otuchy wystraszonym dzieciom.
Korzystajmy z jego mądrości, bądźmy dobrzy.
Niech jego ofiara nie idzie na marne

,,Dziś widziałem Janusza Korczaka,
Jak szedł z dziećmi w ostatnim pochodzie,
A dzieci były czyściutko ubrane,
Jak na spacer niedzielny w ogrodzie. (…)
Janusz Korczak szedł prosto na przodzie
Z gołą głową – z oczami bez lęku,
Za kieszeń trzymało go dziecko,
Dwoje małych sam trzymał na ręku.
Ktoś doleciał – papier miał w dłoni,
Coś tłumaczył i wrzeszczał nerwowo,
– Pan może wrócić…jest kartka od Brandta,
Korczak niemo potrząsnął głową.
Nawet wiele im nie tłumaczył,
Tym, co przyszli z łaską niemiecką,
Jakże włożyć w te głowy bezduszne,
Co znaczy samo zostawić dziecko…(…)”

—Władysław Szlengel, poeta żydowski.

Skip to content